Księżna przeszła się po magazynie kilka razy, roztargniona, wachlarz trzymając przy ustach. Ukłoniła się od niechcenia i wyszła do powozu, do którego grzeczny młodzieniec wsiąść jej dopomagał.
Wprost stąd jechała do klasztoru sióstr miłosierdzia.
— Siostra Natalia? — spytała u furty.
Wskazano jej parlatorium.
Po krótkiem oczekiwaniu zjawiła się w niem siostra Natalia, z twarzą, jak zawsze, łagodnie uśmiechniętą.
— A! moja droga siostro, — pośpieszyła, witając księżna, — na miłość Bożą, wy tylko mnie objaśnić możecie. Jestem do najwyższego stopnia zaniepokojona. Co się stało z tą nieszczęśliwą Nerą?
Przez chwilę uśmiech na pół smętny po ustach siostry Natalii się przemykał.
— Nie wiem, czy ją teraz jeszcze można nieszczęśliwą nazywać, — odpowiedziała. — Księżnej zapewne wiadomo, że znalazła rodzinę — majętną, że wydobyto ją z opieki tego dyrektora cyrku, który, choć sprzyjał jej i dobrze życzył, zawsze nie był dla młodego dziewczęcia właściwym opiekunem. A potem, — to powołanie amazonki!
— Ale cóż się z nią stało? — pytała chciwie przybyła.
— Byłam przy niej do ostatniej chwili, — z pewnem wzruszeniem dodała siostra. — Myśmy się tak poprzyjaźniły. Jechała zrezygnowana, spokojna. Dziad jej przyrzekł swobodę zupełną, do
Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/89
Ta strona została skorygowana.