śmieli się z niego, szydzili, a on cieszył się tem i spoufalał. W obejściu się jego z Lesławem była jakaś litość, która go obrażała. Krzywił się, spotykając się z nim ciągle, a Nera broniła... Coraz mocniej podrażniony Lesław ostygał, — i wracał czasem do matki tak przybity i smutny, że, przypisując to oddaleniu od Nery, sama hrabina odprawiała go do niej. Zamiast tego, szedł na górę do swojego pokoju i siadał czytać.
Doktór zakazał mu zbyt gwałtownych przejażdżek konnych, conajmniej powolne półgodzinne dozwalał wycieczki. Nera zaś nie znosiła takich umiarkowanych popisów na wielkim gościńcu, lubiła się puszczać w okolice, ku górom, — pędzić, przeskakiwać przeszkody. Lesławowi zakazywała sobie towarzyszyć i brała zwykle Rumuna. Przejażdżki te, z których często powracała późno dosyć, ożywiona, wesoła, hrabiego męczyły, ale nie śmiał jej nic mówić. Przychodził wcześnie, siadał w pustym saloniku, a pułkownikowa de la Porte dotrzymywała mu towarzystwa.
Z Nerą nie była ona na stopie bardzo przyjaznej, znosiły się, ale nie było dnia bez małej jakiejś sprzeczki i przekąsów. Natomiast dla hrabiego pułkownikowa była najczulszą.
Jak do tego przyszło, iż raz zaczęła mówić z przekąsem o Rumunie i o słabostce, jaką miała dla niego Nera?
Było-li to mimowolne, czy obrachowane? Któż to wie.
Raz jednak wprowadzony do rozmowy ten przedmiot drażniący Lesława, — już potem z ust
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/100
Ta strona została skorygowana.