nie schodził. Pułkownikowa coraz otwarciej naganiała postępowanie Nery, narzekając na jej samowolność.
Rozmaite drobnostki, które przytaczała, — wypadki i wyrazy małego znaczenia, w oczach hrabiego nabierały wielkiej wagi. Stawał się co raz niecierpliwszym. Wiedział jednak, że Nerze czynić wymówek nie było można, nie przyjmowała ich nawet od niego, w najłagodniejszą formę przybranych.
Jednego dnia trochę późno, nad wieczór, Lesław przyszedł jak zwykle. Nery nie było. Filipesco pojechał był do Monaco, gdyż potroszę grał znowu, z tą różnicą, że, zarzuciwszy rouge et noire, zasiadał do rulety.
Pułkownikowa na wstępie objawiła, że Nera od bardzo dawna wyjechała z Rumunem, i powinna już była być z powrotem. Okazała się nawet trochę niespokojną o nią.
Nic nie mówiąc, Lesław, zarumieniony mocno, od progu się zawrócił, poszedł do willi, konia kazał osiodłać, stał póki mu go nie podano i, podrażniony, puścił się zakazanym mu przez doktora wyciągniętym kłusem w tym kierunku za rzeczułkę, w którym zwykle Nera lubiła jeździć na spacery.
Pędził szalenie, oddychał ciężko i nie zwolnił kroku aż przed małą kawiarenką, a raczej szynczkiem, zobaczywszy dwa konie znane sobie, które parobczak zwolna przeprowadzał.
Nera i Rumun widocznie spoczywali tu. Lesław nie wiedział, co począć. Wstręt miał do ta-
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/101
Ta strona została skorygowana.