lał zamykać, ubierał starannie i zdobywał na wesołość, — była to już walka ostatków życia ze zniszczeniem.
Na przemiany dni się mieniały, w których chory zdawał się silniejszym, tak, że obudzały się nadzieje, ale po nich następowało osłabienie, prostracya, zobojętnienie, senność i znużenie.
Siła woli jeszcze w nim czasem zwyciężała zwątlony organizm; przedsiębrał przechadzki pieszo, chociaż te za obręb ogródka nie sięgały, wyjeżdżał powozem, cieszył się podróżą do Poddębic, w którą się wybierał. Matka wstrzymywała go za pomocą doktora uwagami, że wiosna na Podolu daleko później przychodziła.
W ogólności stan umysłu jego był pogodny, a niekiedy do wesołości nawet nader smutnej przechodzący. Panna Salomea m usiała się nastrajać do tego humoru, choć łzy miała na oczach.
Wiosna zaczynała już tu być czasem gorącą, dni były pogodne, i jednego rana Lesław wstał z uporczywem żądaniem, aby mógł pojechać do Nizzy.
— Wyjedziemy, spodziewam się, do Poddębic, chciałbym przedtem koniecznie pożegnać księcia, marszałkową i innych znajomych. Nie jestem ani tak chory, ani tak osłabiony, ażebym nie mógł tego obowiązku grzeczności dopełnić.
Matka usiłowała, nie sprzeciwiając mu się, odłożyć przynajmniej te odwiedziny, których
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/120
Ta strona została skorygowana.