— Naprzód, moja droga, ja dotąd na moją pannę najmniejszego wpływu nie mogłam uzyskać, — mówiła pułkownikowa. — Jestto istota samowolna i nawykła nie ulegać nikomu. Powtóre, dziad jej, Simon, umawiając się ze mną, nie wymagał wcale, abym nią kierowała i zastrzegł jej swobodę.
— Ale to doprawdy śmieszne, — przerwała du Pont, kończąc toaletę. — Nie idzie o to, do czego masz prawo i upoważnienie, ale co powinnaś i możesz zrobić, chodząc około twej pupilki — umiejętnie.
— To potrzebuje czasu, — odparła pułkownikowa. — Dziewczyna jest, — dosyć powiedzieć, — była gwiazdą cyrkową. Muszę też jej to przyznać, jest niepospolicie obdarzoną istotą, a śmiałą, aż do przerażenia!! Ale czegóż chce Filipesco?
— Czego będzie żądał, nie wiem, — odezwała się siostra, — tymczasem trzeba mu przystęp do domu ułatwić. Dziewczę powinno sobie ojca przypomnieć.
— Obejmuje więc rolę ojca? — odezwała się de la Porte, — ale mój papa Simon, ani ojca, ani matki swojej pupilki znać nie chce. Nie wiem, czy ułatwienie mu przystępu nie będzie mi za złe wzięte?
— Moja droga, — roześmiała się Matylda, — stałaś się dziwnie niepojętną. C’est simple comme bonjour, że widzenia się z ojcem nie ty będziesz sprawcą, ale naprowadzisz tę samowolną córkę, aby ona go sama żądała.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/19
Ta strona została skorygowana.