— Dziękuję.
Skłoniła głową.
— Mówiła co kiedy o matce lub o mnie? — spytał książę.
— Nigdy ani słowa, chociaż ją starałem się wyzywać — poczęła de la Porte. — O! gdy nie chce o czem mówić, wierz mi, że nikt nie potrafi jej skłonić do tego. Elle est très forte!
Zatarł ręce książę.
— To mnie bardzo cieszy, — rzekł, — nie wzięła więc nic po matce — qui est stupide!
— A jednak umiała was oczarować do tego stopnia, — odezwała się pułkownikowa, — żeście wy, książę, nie wahali się ożenić z żydóweczką i żyć z nią.
— Była tak piękną, a ja tak młodym i namiętnym, że inaczej się stać nie mogło, — mówił Filipesco. — I gdyby tylko głupią pozostała do końca, kto wie? możebym jej teraz tak nie nienawidził, ale stała się złą i oszukiwała mnie obrzydliwie, a potem...
Machnął ręką, nie kończąc.
— Dziś przyszedł czas płacenia długów młodości, — ciągnął dalej. — Ona chce dziecko odzyskać, — ja go jej dać nie mogę.
— Ale wy go oboje mieć nie będziecie, — przerwała pułkownikowa, — bo ona o was wiedzieć nie chce, a papa Simon...
— Bon! — ja z papą Simonem mam nadzieję się porozumieć.
— O czem wątpię, — szepnęła pani de la Porte.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/23
Ta strona została skorygowana.