czyła. Dlaczego się z tem udał do mojego pośrednictwa, nie umiem sobie wytłómaczyć. Odmówić nie mogłem. Jestto człowiek już niemłody i nie kompromitujący.
— Pudłowicz? — spytała Nera.
— Nie — odparł Lesław. — Jesto niejaki książę Filipesco, postać oryginalna, ekscentryczna.
Nera, usłyszawszy nazwisko, poczęła się namyślać, jakby szukała w pamięci czegoś — i po chwili odezwała się z uśmiechem:
— Możebym odmówiła jemu — ale hrabiemu nie mogę, chociaż ta ciekawość jest mi nieco przykrą.
— Ciekawość ta jest raczej szczerem współczuciem — dodał Lesław. — Wstawiam się za nim.
Nera podała mu rękę.
— A więc, jutro obu panów proszę na śniadanie.
Lesław pożegnał ją wkrótce i pośpieszył do hotelu. Zastał księcia w salonie gazet, oczekującego nad Figarem, które trzymał roztargniony, nie czytając.
— Jesteśmy jutro oba proszeni na śniadanie.
Milcząco Filipesco rękę jego uścisnął.
Mówiliśmy już, jak się książę zwykł był niedbale ubierać — (wyjąwszy bieliznę). Tym razem jednak zdało mu się właściwem uczynić wyjątek. Pojechał na bulwary do Dusotoy zamówić ranne ubranie nowe.
— Proszę tylko pana — dodał — ażeby ono nie wyglądało jak z igły; nie znoszę bowiem su-
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/34
Ta strona została skorygowana.