kni nowych, Zatem ma być nowe, a wyglądać tak, jakby było noszone.
Mądry maître-tailleur fantazyę tę rozumiał i przyrzekł się do niej zastosować. Nazajutrz książę, odświeżony i wyglądający mniej już na tego Roberta Macairé, do którego się sam uznawał podobnym — jechał dziwnie milczący i poruszony na ulicę de la Paix, razem z Lesławem.
Stary, zużyty — zimny, wchodząc do salonu — widocznie był zmieszany.
Gospodyni domu z pułkownikową były już w salonie. Książę oczyma ciekawymi zmierzył Nerę i zbliżył się prawie bojaźliwie, gdy ona wesoło i śmiało ich witała.
Lecz, gdy Filipesco odezwał się i usłyszała głos jego — zaczęła się mu przypatrywać z nadzwyczajną, wytężoną ciekawością. Po twarzyczce jej przebiegły i znikły rumieńce.
Filipesco się ośmielał coraz, Nera widocznie mieszała i stawała niespokojną. W końcu nie mogła wytrzymać.
— Książę mi głosem, a nawet rysami twarzy nadzwyczajnie przypominasz kogoś, od bardzo wielu lat niewidzianego.
Filipesco zerwał się z krzesła.
— Być-że to może? — zapytał zmieszany. — Przypominasz sobie!
Nera pobladła i wstała także, wpatrując się mocno w gościa... Nastąpiło milczenie długie i dziwne, które przerwał książę.
— Przychodzę po latach wielu — jako winowajca — rzekł smutnie — prosić o przebaczenie...
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/35
Ta strona została skorygowana.