Gdy list, do którego brutalny ów raport dowcipnego korespondenta był dołączony, nadszedł, gdy matka go odczytała, musiano posłać po doktora. Nastąpił — kryzys nerwowy. Przestraszony mąż, któremu dano znać, nadbiegł, znalazł na stoliku oba listy, odczytał je i pogniewał się na Edzia bardzo słusznie, ale żony uspokoić nie zdołał, — była przerażoną tak, iż nic słuchać nie chciała i żądała, aby mąż wezwał telegrafem syna do powrotu, z powodu jej choroby.
Tak, wśród najrozkoszniejszych marzeń, Lesio nagle, jakby piorunem uderzony, odebrał od ojca telegram krótki, zatrważający, niedozwalający się namyślać ani chwili:
„Matka mocno chora. Chociaż nie ma niebezpieczeństwa (brzmiał telegram), — pragnie cię widzieć i żąda, abyś natychmiast przybywał. Nie zwlekaj”.
Lesław, który był przywiązanem dziecięciem, a matkę bałwochwalczo kochał, — nie namyślał się ani chwili. Z telegramem w kieszeni pobiegł na ulicę de la Paix.
Ujrzawszy go w progu, Nera, która była z nim teraz tak poufałą jak — z bratem, przestraszyła się bladą twarzą. Nic nie mówiąc, podał jej telegram tylko. Spojrzeli sobie w oczy. Nera zbladła.
— Jedziesz pan? — odezwała się cicho.
— Dziś jeszcze, — odparł Lesław.
— Proszę was o jedno, — dajcie mi znać o sobie, — poczęła Nera. — Mam jakieś trwożliwe przeczucia... chcę wiedzieć.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/44
Ta strona została skorygowana.