Lesław drżał ze wzruszenia.
W ciągu tych miesięcy — zbliżyli się do siebie, spoufalili, było im tak dobrze obojgu, że tylko zmiany jakiejkolwiek się obawiali, prawie nic więcej nie żądając nad to, aby stosunek ten nie został zerwany.
Lesław nie mówił o miłości nigdy, — ale całe jego postępowanie było wymownym jej dowodem. Wiedział też, że Nera przywiązaną była do niego. Dalej obawiał się krok zrobić, aby nie spotkać zawady i nie zburzyć tego, co go czyniło szczęśliwym. Z ich dwojga, mężniejszą była daleko Nera, ale nie znała arystokratycznej rodziny jego. Filipesco, który patrzył na tę miłość, tak czystą i dziecinną niemal, ani jej przeszkadzał, ani się mieszał do tej sprawy, czując, że wszelka interwencya jego byłaby niewłaściwą. On także o takiej arystokracyi, do jakiej należeli rodzice Lesia, wcale nie miał wyobrażenia.
Ojciec Lesława sławnym był z tego, iż krewnego swego, który ożenił się z córką jednego z najstarszych domów arystokracyi austryackiej, — zapytywał, czy hrabia nie był choćby szlachcicem?...
W końcu tego romansu Filipesco widział ożenienie — i cieszył się niem, bo Lesia ocenił i pokochał. Uważał, iż jest trochę miękki, ale za to Nera była energii pełną.
Przy pożegnaniu, ująwszy rękę jej, Lesław przyłożył ją do ust, potem do serca i głosem drżącym, rzekł:
— Do widzenia!!
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/45
Ta strona została skorygowana.