Byli sami, — dziewczę, pod wrażeniem tego rozstania, rzuciło mu się na szyję, Lesław kląkł przed nią.
— Ufaj mi, — jestem twoim, dopókim żyw.
— Nawzajem, — zawołała Nera, — jestem twoją do grobu...
Takie było pożegnanie ich... od Nery biegł Lesław do księcia. Znał go teraz tak dobrze, iż mógł mu zaufać zupełnie. Pod wpływem córki i jego Filipesco znacznie się ustatkował. Nie grał prawie, życie mu zapełniały chętne usługi dla Nery, za którą szalał.
Lesław w niezwykłej godzinie, z twarzą zmienioną, zbladły, poruszony, zjawiający się nagle, przeraził Fiiipesca.
— Mów, co ci jest! — krzyknął, bo pierwszą myślą jego było, że Nerze się coś stać mogło. Hrabia podał mu telegram.
— Byłeś u niej? — zapytał, rzuciwszy okiem na niego.
— Wracam od niej, — rzekł Lesław, — wyjeżdżam pierwszym pociągiem pośpiesznym.
Filipesco ścisnął mu rękę silnie.
— Daj mi znać o sobie i, powracaj, — odezwał się. — Z serca życzę, ażebyś zastał w domu matkę lepiej, niż wnosić można z tego telegramu. Bądź co bądź, — oznajm mi natychmiast. Co do Nery, bądź spokojny, ja pozostaję na straży i niedopuszczę, ażeby się coś mogło stać dla niej, dla was nieprzyjemnego. Ufaj mi. Ubieram się natychmiast i przeprowadzam cię na kolej.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/46
Ta strona została skorygowana.