Koniuszy, dawny wojskowy kapitan Cholewa, ukazywał się też na pokojach, ze swą czerwoną wstążeczką w pętlicy. Był to bardzo już niemłody człowiek, ale jeszcze silny, krzepki i kawalerzysta doskonały. Pod dowództwem tej starszyzny, cała armia dworaków różnych stopni składała ludność rezydencyi.
Sam hrabia, średnich lat mężczyzna, niegdyś bardzo piękny, dziś jeszcze miłej i szlachetnej powierzchowności, dystynkcyi pełnej, — był typem arystokraty w najlepszem znaczeniu tego wyrazu. Widać było po nim senatorski ów ród, którym się szczycił. Niczem nie naruszona powaga, którą się przyoblekał, pomimo wielkiej uprzejmości, nie dopuszczała nikomu zbytniego spoufalenia. Można było powiedzieć o nim, że nigdy nie zapominał o zasadzie noblesse oblige, i nawet na zewnątrz reprezentował nietylko szlachectwo, ale szlachetność, unikając wszystkiego, co mogło je uczynić śmiesznem.
Doskonale dobraną była żona jego, Dorota, — piękna, starannie wychowana, — pobożna, żyjąca teraz tylko w swym synu i jego przyszłości. Pożycie ich z sobą było jaknajlepsze, chociaż hrabiego po cichu posądzano o miłostki pokątne, ale to były raczej złośliwe plotki, niż oparte na czemś zarzuty.
Życie w Poddębcach pańskie w całem znaczeniu, kosztowne, — nie przechodziło wcale możności, a było tak uregulowanem, że hrabia corok mógł jeszcze powiększać kapitały, któremi rozporządzał. Gospodarstwo ani zaniedbane, ani
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/51
Ta strona została skorygowana.