trzebnie powtórzyć plotki zapewne, jakie mógł zebrać w Nizzy.
— Plotki nie rodzą się nigdy bez jakiegoś zarodka prawdy, — podchwyciła panna Salomea, — Czy chcesz być ze mną szczerym jak dawniej, — czy...
Lesław niespokojnie się przeszedł po pokoju.
— Niepodobna mi odgadnąć, — rzekł, kłamiąc, — co Edzio doniósł o mnie, bo na najgłupszych plotkach do wyboru nigdy nie zbywa w Nizzy. Domyślam się, że chyba żartem napisał, iż ja także z Pudłowiczem należałem do tych, co się tam mocno zajmowali losem bardzo pięknej amazonki cyrkowej.
Panna Salomea schwyciła się za głowę.
— Amazonki! Cyrku... wy! panie Lesławie.
— Tak jest, ale dodać potrzeba, że ta amazonka jest córką księcia i dziedziczką... milionowego dziada, bankiera, — rzekł Lesław, źle udając obojętnego.
— Coś tak romantycznego, jakbyście wzięli to z najnowszego romansu moeurs parisiennes, — odezwała się Salomea. — To do niczego niepodobne.
— Ale to jest niemniej najprawdziwszą prawdą, — ciągnął dalej Lesław. — Amazonka ta, istota wielce oryginalna, utalentowana, bardzo piękna, o mało nie padła ofiarą przypadku w cyrku. Cały świat w Nizzy nią się tylko przez kilka tygodni zajmował. Ja także należałem do tego całego świata.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/59
Ta strona została skorygowana.