— Niema nic, — prędko odparł konsyliarz, zmęczony podróżą — dajmy mu wypocząć. Kaszle trochę, ale to po podróży, — w takie gorąca nic dziwnego.
— Proszę cię, abyś go, nie okazując tego, wybadał dobrze, mnie on niepokoi, — dokończył hrabia, ściskając rękę doktora. — Nigdy go takim nie widziałem.
W ten sposób spędził Lesław pierwsze chwile pobytu u rodziców. Matka i ojciec, wedle postanowienia, strzegli się nawet go zbyt badać i zarzucać pytaniami. O tem, co Edzio donosił, nie mówili wcale. Starano się go rozbawić, dostarczyć rozrywek, a matka z troskliwością wszystkich naszych Polek — karmiła i poiła nieustannie. Lesław, chociaż w duszy miał ciągle największą boleść, śmiał się, udawał wesołego, gorączkowemi opowiadaniami bawił, i na pannie Salomei, już trochę wtajemniczonej, czynił wrażenie w istocie chorego i nieszczęśliwego człowieka.
Biedne dziewczę, przywiązane do tego domu, z trwogą przewidywało jakąś grożącą katastrofę...
Stara służba, znająca Lesia od dzieciństwa, — znajdowała go też dziwnie zmienionym i niespokojną była, nie śmiejąc się z tem wygadywać.
Lesław, którego niegdyś rada lekarzy wyprawiła nad brzegi morza, do Nizzy, — a pobyt kilkoletni znacznie był stan poprawił, — teraz nagle okazywał wszystkie te zatrważające symptomata, jakie spowodowały pobyt zagranicą.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/62
Ta strona została skorygowana.