Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/63

Ta strona została skorygowana.

Doktór nie chciał ojca straszyć, ale po kilku odwiedzinach, powiedział mu otwarcie, że powinien był powrócić do Nizzy, albo jechać na Maderę, do Kairu, że, choć stan piersi się poprawił, — ostrożność nakazywała... i t. p.
Mąż powtórzył to żonie.
— A! mój drogi, — odparła ze łzami, — przedewszystkiem idzie o zdrowie, o życie! Zapomnijmy o reszcie! Nim jednak odjedzie, — bądź co bądź, musimy się z nim rozmówić otwarcie.
— Dosiu kochana, — przerwał hrabia, — tylko nie ty! nie ty! Ja sam, zostaw to mnie, to sprawa męska...
Całował ją po rękach.
— I dla ciebie i dla niego niewłaściwe, abyś ty z nim o tem mówić miała. Zostaw to mnie.
Matce zdawało się właśnie, iż dziecko jej ukochane więcej zaufania względem niej mieć będzie, — ale była posłuszną. Z obawy o zdrowie i życie syna, gotowa była do największych ofiar.
Tymczasem stary hrabia (tak go teraz nazywano, choć nawet przy synu wcale nie wydawał się starym), myślał i układał, jak miał do rozprawienia się z synem przystąpić. On tego romansu nie brał tak na seryo.
Z Lesławem starał się być na stopie przyjacielskiej, poufałej, — więcej wymagając od niego otwartości, niż poszanowania.
Jednego dnia, w kilka tygodni po przyjeździe do Poddębiec, hrabia wezwał syna na wieczorną przejażdżkę konną do bliskiego folwarku, gdzie