Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/64

Ta strona została skorygowana.

mu miał pokazać stadninę. Wybierając się na tę wycieczkę, hrabia wziął z sobą list Edzia i ten, który on nadesłał.
Nie ciążyła mu wcale rozmowa, jaką mieć musiał z synem. Spodziewał się, że się to wszystko rozjaśni i przejdzie gładko.
Wieczór był prześliczny, powietrze miłe, konie doskonałe, droga malownicza i wygodna, — Lesław starał się być w wesołym humorze, chociaż na duszy dźwigał ciężar okrutny.
Na folwarku pani ekonomowa wystąpiła z kurczętami, z podwieczorkiem, kawą i t. p. Ojciec i syn zasiedli w pokoiku schludnym, by odpocząć, Lesław nic nie przeczuwał, gdy ojciec, śmiejąc się, zagaił.
— Chciałem się z tobą rozmówić na osobności, — rzekł. — Wiesz, że matka była chora. Choroby tej przyczyną stał się poczciwy Edzio.
To mówiąc, dobył listy.
— Patrz, co napisał do nas i co nam przysłał. Sądzę, że najlepiej będzie, gdy się o tem à coeur ouvert rozmówimy.
Lesław rzucił okiem na listy, cały blady i zmieszany, — nie myślał nic taić i kłamać.
Mógł milczeć dopóki nie pytano, — gdy raz ojciec sam o to go zagadnął, musiał mówić otwarcie, — tylko prawdę. Czytał jeszcze raport, przysłany przez Edzia, gdy ojciec wtrącił:
— Proszę cię, ale to niepodobne do niczego, — niema tu w tem sensu. Żyd, książę jakiś rumuński, dyrektor cyrku i ta zaklęta księżniczka,