góły, które się nam wydawały bajecznemi, niestety, prawdziwe. Miliony żyda lichwiarza, nazwisko jakiegoś Fanaryjskiego książęcia, — pobyt w cyrku, matka jakaś, do której się przyznać niepodobna.
Leliwa pochwycił się za głowę.
— Pan Bóg nas dotknął, — dokończył, — ale razem muszę oddać sprawiedliwość Lesiowi, jest łagodny, posłuszny, gotów na wszystko, jednem słowem, — admirable.
Matka się rozpłakała.
— Rzuciłem tę myśl, — dodał hrabia, — że ty mu może do morza i do Nizzy zechcesz towarzyszyć. Przyjął ją z wdzięcznością, nic nie ma przeciw temu.
Potrzeba było powrócić do salonu, hrabina otarła oczy, przybrała wyraz twarzy łagodnie uśmiechnięty i usiadła na swojem miejscu. Musiała się teraz naradzić i namyślić, czy miała z synem mówić o tem lub zmilczeć. Ale milczenie jej ciążyło do zbytku.
Co kilka dni pod kopertą księcia pisywał Lesław do Nery i do niego, — ale nie donosił o niczem, oprócz rzeczy obojętnych i starał się w listach przybrać ton wesoły, chociaż nim pewno nie zwiódł nikogo.
Nazajutrz po przechadzce z matką po ogrodzie, naprowadzona przez nią powoli poczęła się — spowiedź u serca macierzyńskiego. Przestraszona i biedna hrabina Dorota nie mogła tego pojąć, jak przez nią wychowany, jej drogi Lesio, — mógł choć na chwilę dać się oczarować
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/69
Ta strona została skorygowana.