Pocieszała się tem tylko, że w takim natłoku najłatwiej się odosobnić, a ciekawość chwil pierwszych prędko przechodzi.
Filipesco oczekiwał Lesława w Paryżu. Zajmował on teraz obszerny entresol na Rivoli i posłał mu swój adres, zapraszając do siebie.
Hrabia, który nie nawykł być u nikogo w gościnie, wolał zajechać do hotelu.
Zaledwie przybywszy i przebrawszy się, pobiegł na ulicę de la Paix, dowiedział się o wyjeździe Nery do Trouville, i pojechał do księcia, który na niego oczekiwał.
Pomimo, że godzina wieczorna nie dozwalała się dobrze przypatrzeć Lesławowi, a podróż podniecająca nieco go świeższym uczyniła chwilowo, — Filipesco uderzony był zmianą, jaką w nim znalazł.
Twarz nadzwyczaj ściągnięta, oczy zapadłe, wypieczone rumieńce na policzkach, nic dobrego nie zwiastowały, ale humor był doskonały. Książę nie pokazał po sobie tego, iż się nastraszył. Wmawiał zresztą w siebie, że mógł znużenie przemijające wziąć zbyt na seryo i radził kilka dni spocząć w Paryżu. Lesław ani chciał słuchać o tem.
— Jutro pierwszym pociągiem jadę, — odezwał się, — czy mi książę zechcesz towarzyszyć, czy nie, ja muszę.
— Ja się też nie mam potrzeby wcale zatrzymywać w Paryżu dla siebie, — oparł książę, — ale muszę ci powiedzieć prawdę. Po podróży
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/76
Ta strona została skorygowana.