czarnookim, jak olbrzym zbudowanym mężczyzną.
Nera zarumieniona, z uczuciem wielkiem podała ręce obie na powitanie Lesławowi i w tej chwili zapomnieli zupełnie o niepotrzebnym świadku, którego zabrał z sobą Filipesco.
Dla starego księcia był on żywem przypomnieniem własnej jego młodości, miał więc do niego słabość widoczną, Nera obchodziła się z nim dziwnie już spoufalona, posługując się, posyłając go, żartując z niego potroszę. Miał już czas w ciągu niebytności Lesława i dać się po znać i oswoić z życiem nowem dla siebie, do którego zdawał się mieć zdolności niepospolite.
Trochę muzyki dozwalało mu śpiewać z Nerą, — jeździł też konno, jak dziecko stepu, nieuczenie a zuchwale, naostatek księciu do écarté i do wszystkich możliwych gier w karty, bilard i szachy dotrzymywał kroku.
Z początku uczynił on na Lesławie jakieś wrażenie nieokreślone, — ale Nera się z niego wyśmiewała, obchodziła się z nim jak z dzieckiem, wszelka więc zazdrość ustąpić musiała.
Nazajutrz niepodobało mu się to, że nim wstał i wypoczął, ona już z Andreą odbyła konną przejażdżkę, ale mu się wyłómaczyła i zatarła wrażenie, na cały dzień precz wysyłając natręta, który się już nie pokazał do wieczora.
Zawadzał jednak Lesławowi, choć go nie było. Filipesco miał do niego słabość, a Nera przezywała „le paysan da Danube“, gdyż
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/79
Ta strona została skorygowana.