Cudowne widoki tego wybrzeża, którem bieży droga do Cannes, nie zwróciły nawet uwagi znużonej pani, a w Nizzy przypomnienie Nery wszystko jej zatruło, choć tu znalazła wiele z tego, do czego w Poddębcach nawykła; a willa i ogród zachwyciły pannę Salomeę.
Lesław, z miłością własną dziedzica popisywał się tą posiadłością, pokazywał ją, chwalił się wygodami i uprzedzał, że w Hyères ich nie znajdą, że tam ani tak pięknie, ani tak wesoło nie będzie.
Ze wszystkich radowała się i napawała tą podróżą, zachwycona panna Salomea, ciesząc się jak dziecko.
— A! panie Lesławie — wołała rozgorączkowana — to raj! to raj! na dziedzińcu mandarynki rosną!!
Lesław smutnie się uśmiechał.
Hrabina cały dzień odpoczynku przebywszy na werandzie, nie chcąc towarzyszyć Salomei dla obejrzenia miasta i okolicy, następnego dnia wyruszyła do Hyères, a Lesław nie mógł jej odstąpić.
Służba i dwór o cały dzień wyprzedzili ich do Hyèeres.
Po willi Leliwie, w istocie wszystkim się tu smutno wydało, jedna panna Salomea chwaliła i uniewinniała.
Życie w Hyères, równie dla matki, jak dla syna, mimo wzajemnych starań i ustępstw, najczulszego obejścia się i największej delikatności
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/87
Ta strona została skorygowana.