Lesław ze swą powagą smutną, z małą sztywnością, której się pozbyć nie mógł, samem swem wejściem ostudzał ich, i najczęściej sam pozostawał potem z Nerą. Przykro mu było jakoś, ale nie skarżył się nigdy, nadto był dumny, aby się mógł poskarżyć.
Nera, gdy go widziała w sobie pogrążonym i cierpiącym, starała się rozweselić i pocieszyć.
Miłość jednak, choć w przebiegu jej zaszły te zmiany, zawsze była silną i niepokonaną, chociaż zapytywał nieraz siebie, czy ją potrafi uczynić szczęśliwą.
Hrabina tymczasem zwolna zapoznawała się z Nizzą i coraz ją za znośniejszą, a nawet wcale miłą uważała. Towarzystwo było bardzo dobre, i nawzajem ocenić ją też umiało. Przyjmowano ją bardzo uprzejmie, a wpływ panny Salomei, która się zachwycała ciągle, nie był też bez znaczenia. Marszałkowa niemal codzień do usług się stawiała i przynosiła mnóstwo plotek zabawnych.
Raut — herbata była zapowiedziana. Hrabina miała tu nareszcie spotkać Nerę, którą raz tylko zdala na przejażdżce widziała.
Nera nie bez pewnej też trwogi wybierała się na wieczór ten w towarzystwie pułkownikowej i ojca. Rumuna tylko prosić umyślnie zapomniano.
Na kilka dni przedtem, hrabina była w naradach, Salomea w bieganinie do modystek, aby strój obmyśleć jaknajsmakowniejszy.
Nie bez trudu udało się panią Dorotę zaspokoić.
Strona:PL JI Kraszewski Nera 3.djvu/97
Ta strona została skorygowana.