Strona:PL JI Kraszewski Niewiasta polska.djvu/11

Ta strona została skorygowana.

Na to u żyda zaciągnął kredytu
Mnie przy gałganach z kuśnierzem zasadził. —
Zważcie jeżeli nie mam się czém smucić?
Z tak słusznych przyczyn prostaka porzucić.

Ostatnia mówi: "Jam się w wachlarzyku
Pięknym kochała, gdzie minijatura
Postać kupida niby wołtarzyku
Wstawiła, co mu dać wdzięczna natura
Mogła — tam było w tak subtelnej sztuce
Było — a! resztę dla żalu ukrócę.
Mój satyr wachlarz wziąwszy wgrube ręce
Jak jął wachlować niby kowal miechem
Nie uważając na ciałko chłopięce
Rozumiał że to z pachołkiem Wojciechem
Za pasy chodzi... złamał kość słoniową...
Rura... rękojeść dał rurę wołową...
Ja pełna będąc cholery i żalu
Odjeżdżam z domu porzuciwszy dzieci...
Na pożegnanie powiem mu: brutalu
Już z tobą żyję rok dziesiąty, trzeci."
"Dłużej nie myślę, intencij nie kryję
Wiedz w jakiej cenie są galanteryje —"


Tak obyczaje swojego czasu opisuje Drużbacka... ale choć wieśniaczka, znać najrzała tych pań, które stołecznych, cudzoziemskich nabrały zwyczajów.
Po wsiach przechowywała się dawna skromność i pobożność. Ostatnia była zawsze wielka, acz rozumna... była ona gorącością ową ducha Pawła S., nie fanatyzmem dzie­cinnym; wierzyły ale czyniły jak wierzyły; modliły się ale spełniały jak najściślej wszelkie wiary przepisy, czując że