Konia osieść, do łuku umieć się ułożyć
A kształtnie i kopiją do pierścienia złożyć
Zażyć nędzy i nieba, wytrwać znój w pancerzu,
Przespać się na stalowym oparłszy puklerzu,
Przypatrzyć się bateryom i redutom owym
J innym inwencijom kawalerskim nowym.
O zbyt młodych żaczkach co się żenili zawcześnie trafnie mawiano: że im znać jeszcze po skórze jak ich ćwiczono za łacinę w szkole, że przejechawszy się od Krakowa za Pilicę i Rawę myśleli jakby już cały świat zwiedzili, i poznali.
Gdy dziewosłęby rzecz swoją panu ojcu i matce od gacha w oracij udatnej przedstawili, bo bez oracij i popisów retorycznych nic się w Polsce naówczas nie działo już XVII w.; gdy rodzice się zgodzili, a panna milczeniem przyzwoliła, naznaczono dzień wesela, często oddalony, raz dla tego, aby stałości kawalera wyprobować, a jeśli panienka była zbyt młodą, aby sił nabrała.... aby téż miano czas wyprawę przygotować....
Tym czasem sprawiano uroczyste zrękowiny czyli zaręczyny.
Obrzęd zaręczyn niekiedy, z właszcza jeśli małżeństwo odwleczone być miało, odbywał się tak prawie uroczyście jak wesele, w kościele, przy błogosławieństwie kapłana i z zamianą pierscionków... ztą różnicą że nie było przysięgi ale przyzwolenie z obu stron i błogosławieństwo.
Naówczas bohdanem i bohdanką zwała się para narzeczona. Rodziny uważały się jako związane słowem, spisywano nawet intercyzy, a niekiedy dla większej pewności strony vadium pod przepadkiem naznaczały, jeśliby która z nich nie dotrzymała.