Strona:PL JI Kraszewski Niewiasta polska.djvu/20

Ta strona została skorygowana.

ruszała. W czasie pochodu nieuszło nic bacznego oka przesądnych; czy się konie w ganku nie zacofały, czy który nie padł, kogo spotkano wdrodze, potem w kościele jak się świéce paliły, czy która i z jakiéj strony zgasła... Druchny ubiegały się która pierwsza wstąpi na ślubny kobierzec za panną młodą, prosząc by na ich intencyę pociągnąła go za sobą. Świadkowie przysłuchiwali się jak kto głośno, lub cicho przysięgę składał, czy wyraźnie, czy się jąkał, kto płakał..... i czy pierścionek czasem nie padł na ziemię. Ręce pod stułą mocno ścisnąć powinni byli państwo młodzi, aby ich związek był nierozerwany. Wracano potém z kościoła.... Państwo młodzi razem z sobą — — koszta ślubne, pierścionki, kościół, należały do pana młodego.
W progu domu matka przyjmowała wraz z ojcem państwa młodych z chlebem, solą, i cukrem. Następywała uczta przy któréj młodych sadzano razem z sobą, oni dnia tego byli Królewiczem i Królową.
Dawniej na uczcie téj, jak świadczy Szymonowicz, Kołacz był koniecznym. Placek ten który u ludu zwał się Korowajem, stawiano na stole przed niemi. Gdzie nie było Kołacza, to jakby wesela nie było, mówi Szymonowicz.
Zdaje mi się że późniéj inaczéj rozumiane przysłowie: bez prace, nie będą kołacze.... wpoczątkach stosowało się do ożenienia bo na pannę i wesele należało zapracować. Z ustaniém zwyczajów weselnych kołaczów (kolistych placków) zmieniło się i znaczenie przysłowia. —
Po uczcie, puharach, zdrowiach i mowach — rozpoczynały się tańce — Starym obyczajém jednak, nie szli Państwo młodzi z sobą w parze, jeden z krewnych brał pannę