Strona:PL JI Kraszewski Noc sylwestrowa 1.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
NOC SYLWESTROWA.

Było to — — — jednego z tych lat dwudziestu ahaswerusowskiej włóczęgi po wszystkich gościńcach Europy, — na jednym z tych barłogów twardych, na których się spędzało noce marzeń bezsennych, gorączkowe... — jednej nocy sylwestrowskiej tak samotnej jak inne, we cztery oczy z dawnemi bólami lub przyszłem cierpieniem.
Na zegarze biła północ przeciągle, powoli, złowrogo, jakby czas zatrzymał się w pędzie... biła i ziewała znużona.
Powieki ociężałe kleił sen niezdrowy. Ciemnik mózgu rozjaśniła jakaś łuna z początku blada — ospała, podnosiła się z widnokręgu jak powieka, powoli ku górze... i poczęła drżeć blaskiem zodjakalnym. I przed oczyma ukazał się cyrk­‑koloseum, wielki jak świat. Wśród niego na olbrzymim przestworze, łańcuchy gór zębate, śnieżne, białe i czarne... piętrzyły się i opadały w doliny wielkie... we wzgórza lasami pokryte, jak zwierz skórą najeżoną włosami... Puszcze leżały jak niedźwiedzie rzucone na grzbiety nagie... Pośrodku szumiały morza — leżały wyspy jak wieloryby śpiące... Miljony ludzi rozproszonych stały, leżały, wlokły się, oczekując nowego widowiska... W głębi zapadała zasłona, czarna jak całun, za uchodzącym zgrzybiałym rokiem niedoli. Jedni pędzili za nim, pałkami ma grożąc, drudzy u nóg jego wisząc wstrzymywali — wlókł ich za sobą... Tuż rozwierała się zasłona różowa i przez łuk zwycięzki uwieńczony kwiatami wjeżdżał na arenę Rok Nowy.