Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/168

Ta strona została skorygowana.

chociażby zpoczątku wrażenie było niezupełnie korzystne, chociażby cię coś raziło, choćbyś przewidywał trudności. Powtarzamy to panu, będziesz miał wielką zasługę i pociechę. Wychować krajowi człowieka, który imieniem, położeniem, majątkiem wielki wpływ wywrzéć nań może — to coś warto.
— Nie przeczę, warto się poświęcić — odparł Bojarski — ale tylko naówczas, gdy zgodnie z przekonaniami własnemi będzie się go mogło pokierować.
— Kochany panie — przerwała hrabina — właśnie o to idzie, że w piérwszéj chwili mogą nie podzielać waszych przekonań, ale cierpliwie, z taktem, można je wpoić i... nawrócić.
Zaraz nazajutrz Bojarski począł się zdala rozsłuchiwać, pytać i zbiérać wiadomości o tym domu, do którego miał być wprowadzonym. Rodzina hrabiów, których jedynego potomka miał Bernard wychowywać, należała do najmożniejszych, do najstarszych, najbardziéj usprawiedliwionych, by je w piérwszym rzędzie arystokracyi zapisano.
Na nieszczęście parę ożenień, kilka żon i matek cudzoziemek, wprowadzonych do niéj, z polskiéj uczyniło ją kosmopolityczną. Koligacye były świetne, lecz nadawały jéj charakter obcy. Stosunki, podróże, długi pobyt za granicą wpły-