Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/221

Ta strona została skorygowana.

Starszy daleko od nich wszystkich, ale lubujący się w odżywiającém go towarzystwie młodzieży, profesor, emeryt Żardyński należał także do przyjaciół Bernarda.
Był to jeden z tych rzadkich ludzi, którzy na umyśle i duchu nie starzeją. Wykształcony wedle dawnych prawideł, łacinnik znakomity, obeznany z literaturą klasyczną — całe pieśni Wirgiliusza recytujący na pamięć, Żardyński, nie poprzestając na téj specyalności, chciwy wiedzy, czytał co tylko mógł dostać, szedł z ruchem wieku, zapalał się nawet do dzieł jego, choć im wszystkim niedosyć wyrobioną formę wyrzucał, a w towarzystwie młodych łatwością słowa, żywością uczucia stawał się ich rówieśnikiem. Różnice w poglądach jego od młodszych były wielkie, ale profesor ani się zrażał niemi, ani pogardzał nowościami... nadewszystko zaś szukał życia, potrzebował go i dlatego w kółkach młodzieży obracał się z upodobaniem.
Sam jeden na świecie, z żoną staruszką, dobrą a prostą kobiéciną, nie mając nic do czynienia, czytał po całych dniach ogromnie; książek mu nastarczyć nie było można. W niedostatku nowości, rozpoczynał poraz może setny Pliniusza, który go bawił, listy Seneki, lub Cycerona, komedye Terencyusza i Plauta, a niekiedy przynosił młodzieży jakby z tamtego umarłego świa-