— Sądź pan zresztą, jak mu się podoba — dodała. — Raz mieliśmy się rozprawić. Wiem dlaczego odemnie uciekasz i wprost wydaje mi się to śmiészném. Żal mi pana: umrzesz starém dzieckiem, nie rozumiejąc świata ani ludzi, nie skosztowawszy życia.
Odwróciła się nagle, poruszając ramionami, i odeszła.
Bernard pozostał chwilę, przykuty do miejsca. Zdawało mu się, że niedosyć i zanadto powiedział; chciał coś dadać jeszcze, ale było zapóźno. Szybkim krokiem, nie oglądając się na niego, Astrea szła do swego mieszkania.
Tym razem rozstali się na wieki. Patrzył na nią z litością i łza mu się zakręciła w oczach.
Tyle wdzięku miała ta istota, skazana na zatracenie!
Bojarski w ostatnich latach pisał wiele; niektóre téż poezye jego były drukowane w pismach peryodycznych i tak zwanych noworocznikach, które wówczas jeszcze zastępowały niedostatek literackich tygodników i przeglądów. On sam jednak wiedział, że nie odznaczały się niczém tak wybitném, oryginalném, ażeby mogły trwalsze uczynić wrażenie. Podobały się, przyznawa-