chownością i głosem nie mogła w komedyi lub dramacie występować.
— O! ja już o tém myślałam — rzekła Klara. — Dlaczegobym nie mogła grać komedyi? Ale i tam intrygi i zazdrość staną na drodze.
Pan radzca poszeptał coś, przemówił jeszcze słów kilka, ścisnął ręce panny Klary, szybko zwrócił się do Bernarda i wyszedł z nim razem.
W ulicy szli czas jakiś milczący. Radzca począł badać dawnego swego protektora o całą tę jego przeszłość, któréj nie znał bliżéj. Wypadki 1830 r. rozdzieliły ich tak, że się zupełnie z oczu stracili. W krótkich słowach Bojarski opowiedział o swoich losach. Nawzajem spytany Emil, nie umiał się wytłumaczyć jasno, jakiemi szedł drogami, iż potrafił tak zajść szczęśliwie i daleko... Zbywał ogólnikami, składał na losy, mało przyznawał sobie, a każdy inny, nie prostoduszny Bojarski, byłby z téj gmatwaniny wyrozumiał, że pan radzca z wielu rzeczami się ukrywał umyślnie, bo się nie mógł chwalić niemi. Wkońcu, rozmowie obrót niespodziany nadał Twardziński.
— Słyszałem wiele — rzekł — o waszych drukowanych rozprawach, które wrzawy dosyć wywołały. Przyznaję się, że ich nie czytałem, bo mi moje urzędowe zajęcia mało pozostawiają czasu. Z tego jednak co ludzie powiadają wnoszę, że trzeźwo i zdrowo zapatrujesz się na położenie
Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/289
Ta strona została skorygowana.