Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/374

Ta strona została skorygowana.

nard. — Dostarczając uczonym środków badania, posiłkując ich, spełniacie posłannictwo, a zato owoc nauki przynoszą wam oni obrany z łupiny i gotowy do przyswojenia.
— Rozumiem — odezwał się Gwalbert — ale zawsze ja na tém tracę, boś pan mi mówił, że badanie człowieka wyrabia, władze jego podnosi, więc my zawsze pozostaniemy niedouczonymi i dyletantami... Nie może-ż człowiek bogaty poświęcić się nauce, którą ukochał, oddać się jéj cały?
— Kochany mój Gwalbercie — przerwał Bojarski — widzisz to sam, że ludzi ich położenie rozdziela na wiele różnych klas, które pracę ogólną wykonywają wspólnie. Wy téż wydział swój macie; stoicie u steru, nadajecie ton pewnemu światu i możecie nim pokierować na drogi piękne i uczciwe. Hr. Aleksander Chodkiewicz bawi się chemią, pisze tragedye, zakłada litografie, a mało ma wpływu na społeczeństwo. Ludzie zacne jego chęci, trud poczciwy wyśmiewają, uczeni je lekceważą, a tymczasem to, czegoby Chodkiewicz mógł dokonać, otwiérając tylko salon, dający hasło arystokracyi do czynu — pozostaje niedokonane.
Gwalbertek się zamyślił.
— A! to mi się podoba! — odezwał się po chwili. — Panu, dlatego żeś Bojarski, ma być wolno pójść za popędem umysłu i serca, rozkoszować