się nauką, dociekać tajemnic natury, być szczęśliwym, a kto inny, na przykład hr. Leon, musi nudzić się dóbr zarządem i przodowaniem obywatelstwu....
— Tak jest, kochany hrabio — rzekł Bernard — z tym wyjątkiem, że gdyby w duszy zrodziła się żądza niepohamowana nauki, światła, naówczas iść należy za nią. Nie mam jednak o to obawy, abyś ty się dał zwichnąć, bo zawczasu masz przez matkę wpojone zasady, jakiemi rządzić się będziesz. Wiész co cię czeka, a dola twoja nie jest znowu tak nieszczęśliwą.
— A wolno mi powiedziéć, co ja sobie myślę? — przerwał chłopak, pufale wpół obejmując nauczyciela.
— Zawsze... zawsze! — odparł Bojarski.
— Czy pan tego nie rozumié, że się może w młodéj głowie zrodzić przeciwieństwo, naprzekór właśnie temu, co w nią chcą koniecznie wpoić? — rzekł Gwalbert. — Zdaje mi się, że nawet w logice, któréj mnie uczy l’abbé, znalazłem potwierdzenie téj prawdy, że rzeczy wręcz sobie sprzeczne równie się wywołują, jak sobie podobne.
— Być może, kochany Gwalbercie — dokończył Bojarski, pragnąc uniknąć dłuższéj w tym przedmiocie rozprawy — ale uczucie obowiązku powinno walczyć z zachciankami, a w życiu obowiązek idzie przedewszystkiém.
Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/375
Ta strona została skorygowana.