Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/39

Ta strona została skorygowana.

chodząc jednak pewnych granic, któreby go na odpowiedzialność narazić mogły. W szkole gotów był wykładać wszystko, co się nastręczało; w domu faworyzował wybrańców, a pilnował, aby w końcu roku odłożyć coś dla dzieci. Żona i on rachowali się pilnie, ściśle i stół Sprengera wsławiony był z tego, że najtańszemi wiktuałami i bardzo skąpo karmiono. Gdy szemrania zbyt się już czuć dawały, następował lusztyk jeden po drugim, chwilowy dostatek, który zmuszał do milczenia, a po nim dawny porządek wracał. Głodne dzieci ratowały się wówczas pod okna podkradającą się starą Fejgą, roznoszącą w koszykach bułki, makagigi, pierniki i owoce. Mało który z nich dłużnym jéj nie był.
Sprenger uchodził tu za Krezusa, ale mało mu kto tego zazdrościł, bo kłopotów miał wiele, niepokój w domu ciągły i gdyby nie zabiegliwość jego i umiejętność życia, zagryźćby się musiał. Żona chodziła żółta jak cytryna z nieustannéj troski, a siostra jéj, stara panna, któréj studenci najwięcéj się obawiali, była nietylko w kuchni czynną, ale i dozorcom w utrzymaniu ładu dopomagać musiała. Miała téż głos, postawę, silną dłoń i charakter nieustraszony potemu.
Sprenger był z powołania matematykiem, ale z potrzeby dawał i historyi naturalnéj, i fizykę wykładać był gotów, a dla przypodobania się