go kroku — odparła wzruszona jéjmość. — Starsza panna nasza powiada, iż się domyśla stosunków z jakimś wojskowym, który do niéj pisywał i miał się z nią podobno ożenić.
Strata jaką poniósł Bojarski była dla niego obojętną, a tym razem oswobodzonym już był raz nazawsze od zajmowania się losem nieszczęśliwéj. Żal mu jéj było, lecz gonić za nią nie myślał. Zajął się wynagrodzeniem staréj jéjmości, zlikwidowaniem zakładu, na który Klara potajemnie długi pozaciągała — i umył ręce od wszystkiego. Był wolnym.
W kilka tygodni późniéj głośnem było wyjście za mąż panny Saskiéj za podżyłego wojskowego, który słynął z zamożności i zajmował w hierarchii dosyć wysokie stanowisko.
Ani słówkiem nie odezwała się do opiekuna swojego, nie poczuwając się dla niego do najmniejszéj wdzięczności. Bernard nie zajmował się już wcale panią generałową.
Własne jego położenie doznało téż zmiany znacznéj, którą pokątne intrygi radcy wywołały. Najrozmaitsze podejrzenia rzucano ze wszech stron na Bojarskiego; mówiono o nim rzeczy tak potworne, przedstawiano go w świetle tak różném, że conajmniéj posądzić było można tak dziwacznie malowanego człowieka o przewróconą głowę, o brak logiki w życiu.
Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/391
Ta strona została skorygowana.