Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/418

Ta strona została skorygowana.

Encyklopedya, ogłoszona prospektami, rozpocząć się już miała, Bojarski był najlepszéj myśli. Dla niéj odmówił lekcyj Gwalberta; ale, gdy w tymże czasie hrabina Marya, czynnie się zajmująca szkółkami wiejskiemi, dała mu znać, że je otworzyć zamyśla — porzucił wszystko, aby zbiedz na wieś i pomódz do ostatecznego ich zorganizowania.
Był w swoim żywiole...
Wprawdzie suknie miał bardzo wynoszone i wytarte, buty nie eleganckie, bieliznę jeszcze macierzyńską, bardzo praniem nadwerężoną; na ulicy wyglądał mniéj niż skromnie i niktby w nim nie domyślił się człowieka nauki, mającego w świecie pewne stanowisko i imię — ale nigdy może w duszy nie czuł większéj pogody, w umyśle swobody, w sumieniu spokoju większego z dopełnionych obowiązków.
Był szczęśliwym.
Szkółki nowe, lud, wioska, wszystko co tam było do zrobienia, pożytek jakiego się spodziéwał z rozszerzenia oświaty i moralności, bo te u niego schodziły się nierozdzielnie — wlały nowe życie w trochę miastem zmęczonego móla książkowego. Unosił się czasem nad zadaniem oświaty tak dalece, że mu był gotów wszystko poświęcić — całego siebie.
Jedna żądza nauki i własnego wykształcenia