Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/427

Ta strona została skorygowana.

po jakimś wojskowym, z małém dziécięciem, kobieta bardzo nieszczęśliwa, opuszczona od wszystkich, chora i nieumiejąca znosić swéj doli.
Z opowiadania Bernard wniósł, że to mogła być Klara. Gospodyni ofiarowała się, mimo swéj tuszy, pójść na zwiady na trzecie piętro i dostać jeżyka.
Bernard tymczasem pozostał w gospodzie, z ciekawością się przypatrując ludziom, którzy tu znad Wisły przychodzili, ogrzéwali się i napowrót gdzieś niknęli, wynosząc się pocichu.br> Po upływie pewnego czasu wróciła gospodyni, uwiadamiając Bernarda, że jéjmość ta, w któréj się on domyślał Klary, leży bardzo chora, mając przy sobie tylko jednę starą kobiétę... Zdawała się oczekiwać jakiegoś ratunku. Płacz i jęki słychać było z izby, w któréj leżała.
Bojarski poszedł natychmiast. Domicella dała mu dziéwczę, aby na schodach poświéciło.
O ile po nocy dojrzéć się tu dawało, okropny ten dom opuszczony, brudny, cuchnący, miał fizyognomią odrażającą, a atmosfera w nim odetchnąć nie dawała, dusząc wyziéwami zgnilizny wszelkiego rodzaju.
Właściciel, który dochody ciągnął z tego szpitala nędzy, bynajmniéj się nie troszczył o to, co nie zagrażało budowie, a może zrozpaczył, aby nędza tu mieszkająca z czystością i porządkiem