piéniądz i spekulacyą, gdzie nikt inny ich nie dostrzegał.
Życie Zbrzydowskiego było niezmiernie czynne, ruchliwe, niezmordowaną pracą zajęte. Rodzinę miał na wsi, we wspaniałéj rezydencyi po-książęcéj, nabytéj tanio, wyrestaurowanéj umiejętnie i oszczędnie. Dla interesów mnogich trzymał oprócz tego dom w Warszawie, miał tu kancelaryą i przesiadywał czasami w mieście, ale rozrzucone i rozgałęzione przedsiębierstwa niemal ciągle zmuszały go podróżować. Rzadko się mógł dłużéj zatrzymać i spocząć na wsi lub w mieście.
Można było, widząc wchodzącego do salonu p. Pawła, poznać w nim zaraz jednego z tych ludzi, co czasu nie mają i ważne zajmują w społeczeństwie stanowisko, lub przynajmniéj sądzą, że je zdobyli.
Niepiękny, twarzy brunatnéj i plamistéj, z czołem pomarszczoném i nizkiém, zbudowany krzepko, dosyć otyły, w obejściu się pańsko-rubaszny i niemyślący o przypodobaniu się nikomu — Jan Paweł miał w sobie coś z Nababa, coś z amerykańskiego spekulanta, który w piéniądz tylko wierzy. W kołach arystokratycznych, do których rad się wciskał, raziła jego zbytnia poufałość ze wszystkimi i stawianie się na równi z tymi, co w nim widzieli tylko szczęśliwego dorobkowicza.
Krzywiono się na niego, wyśmiéwano na stronie;
Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/463
Ta strona została skorygowana.