Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/493

Ta strona została skorygowana.

rzekł cicho. — Jesteś człowiekiem sui generis, przerobić cię niepodobna... klep-że tę biédę, a niech ci Bóg błogosławi.
Z dziwną w tém położeniu jakie go czekało, swobodą umysłu, niemal wesołością, powrócił Bojarski do domu. Życie to kasyera i oficyalisty, do którego się był wdrożył jakiémś odrętwieniem, wydawało mu się teraz niewolą ciężką — wyrwanie z niego wyzwoleniem.
Czekał tylko na powrót prezesa.
Oporowska tymczasem, idąc za radą jego, udała się do hrabiny Maryi. Ażeby wytłumaczyć ten krok, musiała wspomniéć, iż go Bernard jéj poradził. Zpoczątku zawahali się oboje hrabiostwo wziąć udział w sprawie familijnéj, ale Oporowska tyle dla siebie współczucia obudzić umiała, iż wkońcu, nic nie obiecując, przyrzekli przejrzéć papiéry.
Hrabia piérwszy się wziął do nich i przesiedziawszy pół dnia nad niemi, przyniósł je żonie, obyczajem swym lakonicznie się wyrażając.
— Czytaj, to infamis!
Hrabina, która dokumentów czytać ani lubiła, ani chciała, posłała po Bojarskiego, aby jéj treściwie opowiedział, o co chodziło. Wieczorom nadszedł powołany, z niezwykle ożywioną fizyognomią, wesół jak oddawna nie był.
Hrabina wskazała mu papiery leżące na stole.