Z oczu ludzi, którzy niezwykli przypatrywać się temu co się kryje w cichych życia zakątkach, znikł prawie zupełnie Bojarski.
Widywali go tylko ci, z którymi niegdyś ściślejsze wiązały go stosunki. W przeciągu lat dziesięciu zmienił się niewiele.
Mówiliśmy że zestarzał prędko, ale gdy doszedł do pewnéj granicy dojrzałości, zdawało się że wiek już przestał każdy krok swój karbować na jego twarzy i postaci. Lata całe nie widać w nim było różnicy żadnéj.
Niezużyte siły młodości przydały mu się teraz, jako zasób na wiek późniejszy.
Zaraz po wyjściu ze służby od prezesa, z małym zapasem, który mu pozostał na piérwsze potrzeby, Bernard pomyślał o zapewnieniu sobie bytu skromnego, ubogiego, lecz zabezpieczonego od troski o to, co mu było niezbędnie potrzebném.
Miał, bądźcobądź, imię człowieka uczciwego, dotrzymującego słowa, a w pracy sumiennego. Co do talentu, jedni mu przyznali bardzo wielki, ale nie dla wszystkich łatwy do ocenienia, bo nie schlebiający smakowi wieku; drudzy podawali go w wątpliwość. Ktokolwiek jednak z przedsiębiorców jakiego wydawnictwa chciał być pewnym, że powierzona robota wykonaną zostanie sumiennie i bez zawodu, zwracał się do Bernarda.
Miał i to za sobą, że nie był wymagającym
Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/501
Ta strona została skorygowana.