Przyjaciele domu, przestraszeni rozgłosem, przybiegli do ciotki z radą i pociechą. Można sobie wyobrazić, jakie to na słabej kobiecie uczyniło wrażenie, uczuła ona, że wina tego wszystkiego spada w większej części na nią, dojmowała jej własna niedołężność, którą czuła, a wyjść z niej nie mogła, dla biednej kobiety było to straszną męczarnią czuć swą słabość i nie umieć na nią poradzić, widzieć za nią ukaraną istotę niewinną i nie módz, choćby ofiarą życia, okupić jej szczęścia i spokoju.
Lecz o ile ciotka była przygnębioną i nieszczęśliwą, o tyle Jadwiga zimną i wyższą nad ten cios, który ją dosięgnął.
Żadnej kobiecie obojętną być nie może jej dobra sława i poszanowanie u świata, ale słabe tylko umysły, nie czując winy, lękają się potwarzy. Jadwiga zniosła chłód, który ją zewsząd ogarniał z uśmiechem politowania i bohaterską oziębłością. Juliusz, który może obliczał, że opuszczona przez wszystkich, pozwoli mu się wytłómaczyć wielką miłością, przebaczy i poda rękę, mocno się na tem zawiódł. Raz na zawsze wzbroniono mu przystępu do domu. Panu Edwardowi podziękowała Jadwiga jak grzecznemu dziecku, które dobrze lekcyę wyrecytowało. O Karolu nic nie wiedziała; w parę tygodni, gdy ciotka
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/101
Ta strona została skorygowana.