niż spodlonym. Dać się pochłonąć tej tłuszczy barbarzyńców, jest to świętokradzko zaprzeć się całej przeszłości, całego trudu wieków, tysiąca lat pracy przodków, jest to cofnąć się w tył i wyrzec siebie.
— Jeszcze słowo, — rzekł Albert — garstka Greków wpłynęła przeważnie na cywilizacyę milionów Rzymian, czemużbyśmy my nie mieli spolonizować Rosyi?
— Mój hrabio! odparła Jadwiga. — Ta garstka Greków była jak kropla drogiego nektaru, wlana w wielkie naczynie wody, na chwilę woda jej woń przyjęła, ale kropla znikła i rozpłynęła się na wieki... chciałżebyś dla nas tego losu??
Młot, który niespokojnie przysłuchiwał się rozmowie, tak wyraziste rzucił spojrzenie na pannę Jadwigę, że ta w końcu zrozumiała, iż mu o coś pilniejszego idzie, niż o powolną sprawę nawracania.
Zostawiwszy więc hr. Alberta z Karolem na dalszej rozmowie, wyśliznęła się sama i zręcznie bardzo kołując, podeszła do młodego chłopaka, czekającego na nią z widoczną niecierpliwością.
— Czy macie mi co do polecenia? — zapytała po cichu.
— Nic do polecenia, ale prośba o radę, idzie tu o Karola...
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/124
Ta strona została skorygowana.