Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/162

Ta strona została skorygowana.

się zdaje symptomatów, z których stan ducha odgadnąć umieją.
Karol nie tknąwszy przyniesionego jadła, obszedł się pierwszego dnia suchym chlebem, bo, jakkolwiek przywykły do bardzo prostego życia, nie mógł jeszcze tknąć potraw odrażających przez to samo, że je brudne żołdaków rozdzielały ręce; ale głód jest wszechmogącym, nazajutrz potrzeba było coś wziąć w usta, a potem już się obyło nawet z niechlujstwem i brudem. Dzień jeden i drugi minął w zamknięciu niczem nie przerwanem, powoli tylko w tej bezczynnej samotności uczyło się rozpoznawać po najmniejszym szeleście rozmaite chwile jednostajnego życia cytadeli; zmiany warty, rewizye naczelników, przyniesienie śniadania i obiadu, były jakby zegarem oznaczającym dnia podziały. Powolny chód żołnierza, jak wskazówka sekundowa, mierzył drobniejsze chwile; niekiedy okienko zakratowane we drzwiach obwarowane zasuwą od korytarza otwierało się, aby straż mogła śledzić każdy ruch więźnia i podpatrzyć, jeśliby wdrapał się ku oknu, aby trochę więcej nieba zobaczyć.
Książka byłaby drogim towarzyszem w tej pustyni, ale nie każdemu one dozwolone a wybór ich zależy od władzy,