która je jak pokarmu ostrożnie więźniom udziela. Pióro i kałamarz, te zbójeckie narzędzia, wielce podejrzane rządowi mało się udzielają, a papier zwykle bywa starannie ponumerowany, aby kartka z niego na świat gdzieś nie uleciała. Dziwne też czasem wyszukują się środki, gdy umysł zajęcia pragnący, rojąc ciągle, myśli swe chce utrwalić; jedni piszą kropelką krwi wyciśniętą z palca na kawałku krochmalnej koszuli, drudzy trochą sadzy rozpuszczonej w wodzie, inni na plasterkach umieszonego chleba z pomocą małego drewienka. Któż nie widział w ostatnich czasach tych chlebowych robót więźniów, którzy od ust sobie odejmowali strawę byle znaleźć jakie zajęcie?
Karol jeszcze był nie doszedł do tego stanu znękania, ale w kilka dni już mu cisza i samotność ciężyły i wiele byłby dał za papier i ołówek. Codzień spodziewał się badania, ciągle się do niego przygotowywał, ale dzień po dniu upływały w nieprzerwanej ciszy. Każdy, kto tego życia kosztował, wie o tem, jak dziwnie długie wydają się te dnie nieprzeżyte, choć zebrane razem tworzą potem jakąś całość, która się dziwnie krótką wydaje. Szara ta tkanka nie ma nici co by ją przedzielały, długości jej rozmierzyć pamięcią
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/163
Ta strona została skorygowana.