— Podziękuj, powiedz że nic nie potrzebuję.
Gdy to mówił, Tomaszek z szerokiego rękawa żołnierskiego płaszcza wysunął małą książeczkę białego papieru i ołówek, który Karol pochwycił i schował. Brzękając talerzami, żołnierz dodał jeszcze:
— Gdyby znaleźli, nie mówcie od kogo!
— Bądź spokojny, nie zdradzę — rzekł Karol cicho.
Drobny to wypadek, wielką wszakże ulgę przyniósł więźniowi, dowiódł mu pamięci ludzi i dał środek zapełnienia długich godzin bezczynnych. Na kartkach tej książeczki mógł zapisywać myśli które rzucał, jak owe w bajce kamyki, idący przez pustynię podróżny. Samo ich odczytywanie już było pewnym rodzajem zajęcia odżywiającego. Na wydartym z tej książki papierku, przygotował odpowiedź, której Tomaszek przyszedł się na trzeci dzień domagać.
»Męstwo i cierpliwość starczą jeszcze, a nadewszystko wdzięczność«.
Tak upływały pierwsze chwile tego nowego życia, samotności i tęsknoty.
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/169
Ta strona została skorygowana.