Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/170

Ta strona została skorygowana.



Groźne wypadki późniejsze wymazały nam z pamięci chwile tej walki powolnej, które je poprzedziły. Zbladły przy nich owe sceny tragi-komedyi margrabiowskiej, które były prologiem wielkiego dramatu dni dzisiejszych.
Nie mniej wszakże chwila ta zasługiwałaby na troskliwe zbadanie. Nie wchodząc w to, jak dziwnym zbiegiem okoliczności margrabia ze swym systemem potrafił się narzucić Moskalom, ani czy ta próba była z ich strony szczerą czy podstępną, nie zaglądając poza kulisy, których tajemnice nie prędko się odsłonią, sama zewnętrzna strona, sama fizyonomia tej chwili jest już wielce zastanawiającą. Z jednej strony kraj party tysiącem pobudek do nieuchronnego zerwania z rządem, z drugiej rząd niby łaskawy, podający dłoń przez ramiona margrabiego. Postać wielkiego księcia Konstantego jest tu czysto dodatkową, jak czasem w dramatach występujący na tronie, niemy król i królowa, uka-