przybył dumniejszy niż kiedy, pewien siebie, z postanowieniem nie folgowania wcale ani uczuciu narodowemu, ani narodowej godności.
Ilekroć się odezwał w imieniu rządu, draźnił tylko, a zamiast przynieść z sobą rozszerzenie swobód, niósł tylko większy ucisk i arbitralność. Owe Credo konsula pruskiego i wszystkich jenerałów moskiewskich, przekonanych, że Polską rządzić jest niepodobna inaczej, jak na sposób Mikołajewski, było też przekonaniem margrabiego.
Wydawało to całe jego postępowanie. Gdy na mocy dawniejszych dobrych stosunków przychodzili doń ludzie z radami, odpychał ich z jowiszową dumą, z uśmiechem szyderskim, zamykając się w pogardliwem milczeniu, lub wyrażając półsłówkami ironicznemi, jakby on jeden miał wielką tajemnicę w swem posiadaniu.
Przy niepomiernej zarozumiałości, nagle wywalczona władza upoiła go jak prostego śmiertelnika; mało jest ludzi, którymby ta ambrozya nie zawróciła głowy. Istotnie tylko wielcy ludzie nie szaleją przychodząc do władzy, stają się poważni ale zarazem niedowierzający sobie i pokorni. Margrabia odrazu wyrósł na satrapę, zapomniał że w Berlinie słuchał
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/178
Ta strona została skorygowana.