wem albo gdzie w biurze, a ponieważ w mieście ma zostać, chciałem go polecić względom i opiece pana jenerała.
Jenerał spojrzał z pod oka na chłopaka, zażył tabaki i zrazu nie nie odpowiedział.
— A gdzież się wychowywał? — rzekł potem.
— Skończył szkoły w kraju, trochę potem podróżował — rzekł ciszej pułkownik.
Ostatnie wyrazy chmurą powlokły widocznie czoło Abramowicza. W owych czasach, gdy murem chińskim chciano Polskę odgraniczyć od Europy, gdy paszporta ogromnym cłem były obłożone a wyjazd młodzieży wzbroniony zupełnie, każdy co powąchał powietrza nieprzesyconego dziegciem moskiewskim, był już w mocnem podejrzeniu zarazy. W przekonaniu ich z zagranicy przychodziło wszystko złe, złe książki, złe zasady, zła rozbujałość, zła cywilizacya — wszystko dobre i błogosławione rodziło się i płynęło z Rosyi. Młodzieniec mimo swego skromnego pozoru wydał się już Abramowiczowi podejrzanym, mógł gdzieś za granicą będąc przeczytać jaką książkę zakazaną i stracić uszanowanie, które był winien prawej władzy, jenerał nawet nie utaił swej myśli.
— Pocóżeś go aspan wysłał za granicę? wiesz co to ta młodzież stamtąd przywozi.
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/19
Ta strona została skorygowana.