Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/200

Ta strona została skorygowana.

— Duszo moja — wołała ręce łamiąc. — Co świat powie! Co świat powie! Będą gadali, że ty się w nim kochasz! Rozplotą, oczernią!
— Moja ciociu kochana — odpowiedziała Jadwiga — jeśli powiedzą, że go kocham, bynajmniej nie skłamią. Ani chcę, ani myślę się z tem taić. Zresztą wszyscy ci panowie, co się dobijają mojej ręki i mego posagu, gdybym nawet wprzód kochała dziesięciu i była najstraszliwiej skompromitowaną, są, z pozwoleniem tak podli, że na wszystkoby oczy zamknęli, byle im za to zapłacić. — Uśmiechnęła się gorzko i dodała: — O tem doprawdy i myśleć nie warto. Zamąż iść nie myślę, a gdyby mi fantazya przyszła, wybiorę którego zechcę i każdy się ze mną ożeni.
— Ale cię zniesławią — mówiła ciotka.
— Pocieszę się cichem świadectwem mojego sumienia.
Nie można było żadną miarą odciągnąć ja od raz powziętej myśli odwiedzenia Karola. Wogóle przystęp do więźniów, zamkniętych w cytadeli, zawsze był i jest dosyć trudny. Nie każdego dnia wpuszczają, nie zawsze upragnione pozwolenie otrzymać można, a mając je nawet, tyle przykrych formalności przechodzić potrzeba, aby na chwilę przy świadku zobaczyć