wdę. Wobec urzędnika każdy więzień musi się wyznawać prawie szczęśliwym, być zadowolonym ze wszystkiego, oczyma tylko wolno mu się poskarżyć i wejrzeniem przeklinać. Odwiedziny te w cytadeli, których długość ściśle była obrachowaną, bo iluż to biednych czekało na taką chwilę rozmowy, wydały się Jadwidze mgnieniem oka, wyszła z nich smutniejszą, pogrążoną w myślach, jak gdyby cały zapas męstwa i spokoju oddała więźniowi, który powrócił do swej celi w istocie pokrzepiony i weselszy niż z niej wyszedł. Komu innemu może ten krok kobiety, byłby zuchwałe poddał nadzieje, Karol czując żywą wdzięczność, nadto był może dumny, aby myślą sięgnął w ten świat, nad który czuł się wyższym, choć on go nie pojmował. Ale ocenił serce Jadwigi i zrozumiał lepiej tę kobietę, która nie w słowach tylko, ale czynem uczucia dowieść umiała, i powiedział sobie, że jeśli żyć będzie, nigdy serce jego dla innej nie uderzy, że oddalony pozostanie jej wiernym do zgonu.
Ciotka z niezmierną niecierpliwością, modląc się, oczekiwała powrotu wychowanki, a gdy Jadwiga weszła zarumieniona, wzruszona, rozgorączkowana tem wszystkiem, co widziała, ciotka ściskała ją jakby z najdłuższej wróciła podróży.
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/203
Ta strona została skorygowana.