goni. Wszystko to spadło na jedną Jadwigę, która natychmiast po przyjaciela Karola, odprawiwszy obu żołnierzy, posłała.
Mimo obawy, gdyż w razie pochwycenia i żołnierze i więzień i ci, co do tego pomagali, życiem to opłacić mogli, Jadwiga miała jakąś otuchę, że się to wszystko udać musi. Wieczorem nadszedł zawołany Młot. Było kilka jeszcze osób w salonie, ale go zręcznie panna Jadwiga pod pozorem jakich książek, na drugi koniec salon odprowadziła. Zdumiało ją to, że na twarzy młodego chłopca spostrzegła niby cień jakiegoś chłodu i nieufności.
Młot, jak wielu jemu podobnych, zawsze bogatszych i stosunkami związanych z arystokracyą, posądzał. A że świeżo rozeszła się była wieść o bytności panny Jadwigi w Brühlowskim pałacu, nieufnem okiem spoglądał na pannę Jadwigę. Nie domyślając się tego wcale, wprost przystąpiła do rzeczy.
— Kazałam pana prosić — bo mi jest jego pomoc potrzebną w bardzo ważnej sprawie.
Młot ledwie na ustach mógł powstrzymać pytanie: czy nie myślała być pośredniczką między stronnictwem ruchu a Wielopolszczykami; ukąsił się jednak w wargi
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/211
Ta strona została skorygowana.