ostatniego widzenia się, Nikifor osnuł już cały plan ucieczki, dnia tylko nie było można oznaczyć, gdyż wybór jego zależał od tego, jaki pułk i jaki batalion miał być na straży w cytadeli. Krótko zabawiwszy żołnierz odszedł, a Młot opowiedział Jadwidze, że Karol o projekcie był już uwiadomiony, ale mimo znużenia więzieniem, jakoś się wzdragał od tego niebezpiecznego kroku, sądząc, że i tak powinien by być wolnym. Namowy przyjaciół i odkryty mu dekret, jaki go czekał, skłoniły nareszcie, że ucieczkę przyjął.
W chwili, gdy już tak wszystko składać się zdawało najpomyślniej, w umyśle Jadwigi, zrodziła się wątpliwość i srogi jakiś niepokój. Teraz dopiero ochłonąwszy z pierwszej gorączki, chwyciła ją za serce obawa, ażeby rzucając się na niebezpieczne przedsięwzięcie, nie naraziła Karola na los daleko straszniejszy, niżeli ten jaki go mógł spotkać, gdy sprawa szła drogą zwyczajną. Któż wie, myślała, a nuż go pochwycą? nuż złapią? cóż mi pozostanie w razie nieszczęścia, które zgotuję mu własnemi rękami?
Jednego dnia te obawy, tak się stały dokuczliwemi Jadwidze, że chciała już posłać po Młota i wyrzec się wszystkiego. Wszakże uspokoiła się nieco, gdy wieczo-
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/215
Ta strona została skorygowana.